Z okazji Europejskiego Tygodnia Szczepień rozmawiamy z lek. Jerzym Toczkiem, kierującym Poradniami Specjalistycznymi przy Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. W rozmowie poruszyliśmy temat roli szczepień w ochronie zdrowia publicznego, ich historycznego znaczenia i wyzwań związanych z ruchem antyszczepionkowym.
***
Dlaczego warto się szczepić? Dlaczego warto w ten właśnie sposób zadbać o siebie? I co by pan powiedział osobom, które są przeciwne szczepieniom, nazywanym antyszczepionkowcami?
Już sama nasza wiedza o przeszłości powinna udzielić nam na to pytanie odpowiedzi. Historia przypomina nam, że było wiele chorób zakaźnych, które – mówiąc obrazowo – wybijały dziesiątki, a nawet setki tysięcy ludzi. Już nie wspomnę o typowych chorobach, które w średniowieczu panowały, ale mówię też o pandemii grypy, która była po pierwszej wojnie światowej, ospie, gruźlicy, odrze, różyczce, czy też typowej płonicy. Bardzo wielu ludzi umierało na nie i mamy w historii Polski liczne dowody na to.
Wystarczy wspomnieć, że brat naszego Ojca Świętego Jana Pawła II zmarł na skutek płonicy, którą teraz możemy skutecznie leczyć. W teraźniejszości mamy stosunkowo mało schorzeń zakaźnych, a niektóre z nich zostały zupełnie wyeliminowane. Dlaczego tak się stało? Dzięki naszej higienie, która często jest w dwójnasób traktowana? No chyba nie. Z uwagi na to, że mamy większą świadomość? Można powiedzieć, że tak. Bo obejmuje ona wiedzę, że warto i trzeba się szczepić. Faktem jest, że dzięki szczepieniom, często wprowadzonym wiele lat temu, liczba chorób zakaźnych została zminimalizowana. Dzięki tej ważnej broni w walce o zdrowie i życie praktycznie całkowicie wyeliminowano niektóre schorzenia.
W ostatnich latach niektóre jednak choroby zaczęły wracać
Przykładem jest tutaj Ukraina, doświadczenia ostatnich kilku lat pokazują, że na terenie tego kraju, gdzie toczy się teraz wojna, niektóre szczepienia były traktowane po macoszemu. W związku z tym do Polaki gruźlica i odra wróciła dzięki migracji z Ukrainy. Wróciły do nas również choroby weneryczne. Oficjalne dane wskazują, że zaledwie 30 procent populacji tego kraju szczepiło się systematycznie, co kontrastuje z danymi z naszego raju. Biorąc pod uwagę nawet przedział 100 ostatnich lat to nasze doświadczenia jednoznacznie pokazują jak wiele zawdzięczamy szczepieniom, jako cała Europa, a i na wielu innych kontynentach naszego świata. Wystarczy sobie wyobrazić tragiczne konsekwencje braku szczepień w ochronie zdrowia.
U nas również jest z tym różnie?
Na początku pandemii COVID19 dość intensywnie szczepiliśmy, często dyskutowaliśmy z ludźmi i namawialiśmy ich na szczepienia. Wiem, że demokracja – jak powiedział Winston Churchill – choć nie jest rozwiązaniem doskonałym, jest jednym z najlepszym ustrojów politycznych jakie ludzkość wymyśliła. Ona daje ludziom możliwość decyzji. W przypadku szczepień to rzutuje nie tylko na zdrowie poszczególnych osób, bo sami ponoszą konsekwencje unikania szczepień, ale ich decyzja wpływa na zdrowie i życie osób postronnych w ich otoczeniu. Wiemy, jak ostatnio potoczyła się kwestia z krztuścem, jak był rozpowszechniony, ile osób dorosłych i dzieci chorowało. Dzieci miały poważne kłopoty, bo następstwa tej choroby mogą ciągnąć się latami. Biorąc, więc pod uwagę, że każdy z nas może podejmować decyzję o tym, czy się szczepić, czy nie to trzeba pamiętać, że „moja” wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej osoby. Nie szczepiąc się ryzykujemy nie tylko naszym zdrowiem, ale i naszych rodzin, bliskich czy znajomych. Inna sprawa, że jeżeli ktoś inny chce się szczepić i korzystać z postępów medycyny, to powinien mieć do tego prawo. Tymczasem zdarza się tak, że za swoją świadomość w tej kwestii jest w swoim otoczeniu krytykowany.
Co by pan powiedział ludziom nazywanym antyszczepionkowcami?
Jeżeli chodzi o kwestie antyszczepionkowców to warto podkreślić, że wszystkie tezy, które głoszą, niestety nie opierają się na żadnych podstawach wiedzy racjonalnej. Tymczasem mamy sytuację, w której eksperci posiadający wiedzę opartą na bezspornych faktach i chcą nam pomóc w zwalczaniu chorób, są krytykowani przez kogoś, kto kompletnie nie ma odpowiedniego wykształcenia, wiedzy i doświadczenia w tym zakresie. Można próbować przedstawiać swoje racje, ale muszą one być oparte na podstawach wiedzy racjonalnej, którą posiadają osoby propagujące szczepienia. Nie można dyskutować w ten sposób, że „nie, bo nie”. Przeciwnikom szczepień zalecam zagłębienie się w wiedzę z zakresu samej biologii, która potwierdza stanowisko każdego zwolennika szczepień. W szkołach uczymy się biologii od czwartej klasy szkoły podstawowej i każdy powinien znać jej podstawy. Dzięki jej znajomości można wyciągać nawet daleko idące wnioski.
Jakie Pan Doktor ma bezpośrednie doświadczenia w tej kwestii?
W czasie pandemii mieliśmy takie sytuacje, że antyszczepionkowcy trafiali do naszego szpitala w ciężkim stanie. Żałowali wtedy, że się nie szczepili. Było wiele takich osób. Okazywało się, że ich wiedza była kreowana w oparciu o informacje z internetu, które często są fake newsami. Wystarczy tylko przeczytać coś w internecie i niektórzy traktują to za pewnik nie analizując czy to prawda czy fałsz.
Kolejna sprawa – w demokracji każdy ma prawo podejmować decyzje w stosunku do własnego ciała. Jednak we wspólnocie, np. w rodzinie, są fundamentalne kwestie, które powinny być wspólnie ustalane. Demokracja jest władzą większości demokratycznie wybranej. Tak samo bezsporna wiedza oparta na faktach znana większości z nas powinna być też swoistego rodzaju „ustrojem politycznym”.
Jak obecnie przedstawia się kwestia osób nieszczepionych, unikających szczepień?
Mimo, że liczba antyszczepionkowców rośnie, to nadal jest to grupa marginalna. Szacuje się, że kilka lat temu 36 tysięcy dzieci się nie szczepiło. Teraz jest około 70 tysięcy takich dzieci. Jest to więc przyrost prawie o 100%. Niemniej jednak w ogólnej populacji ten procent nie stanowi zbyt wiele.
Ważne jest jeszcze jedno: ilość szczepień w społeczeństwach rozwiniętych jest zdecydowanie wyższa niż w tych mniej rozwiniętych. Zdaję sobie sprawę, że ktoś może mi zarzucić, że dyskryminuję kogoś, dzielę ludzi w zależności od ich poglądów czy podejmowanych decyzji w kwestii szczepienia się. Ale rozwój społeczeństwa to nie tylko pomnażanie majątków, jeżdżenie lepszymi samochodami, latanie po całym świecie, ale też dokształcanie się i zdobywanie rzetelnej wiedzy. Tutaj sugeruję żeby każdy z nas stale swoją wiedzę wzbogacał i uzupełniał.
Mój dziadek prawdopodobnie chodził bez butów. Czy więc ja mam iść w jego ślady? Wybierając się do Ameryki musiał dwa dni poświęcić na wyprawę do Krakowa, gdzie mógł dostać wizę. Mamy też do tego dążyć czy korzystać z obecnych zdobyczy technologicznych i rozwoju społeczeństw? Każdy z nas chce dobrze żyć, racjonalnie wykorzystać dany mu czas i bezpiecznie żyć. A to oznacza, że nie powinniśmy być narażani na wszelkiego rodzaju negatywne oddziaływanie środowiska czy też choroby, które dzięki szczepieniom możemy obecnie skutecznie zwalczać.