Na Podhalu podobnie jak w innych regionach Polski wzrasta liczba pacjentów z objawami różnego rodzaju infekcji. Część z nich to grypa, inne to tzw. choroby grypopodobne. Co znamienne w tym roku to fakt, że spora część z pacjentów wymaga hospitalizacji. W okresie Świąt Bożego Narodzenie do zakopiańskiego szpitala zgłaszało się bardzo dużo osób z prośbą o pomoc medyczną. Rozmowa z dr Jerzym Toczkiem kierownikiem Przychodni Specjalistycznych Szpitala Powiatowego im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
Panie Doktorze, jak minęły święta w Szpitalu Powiatowym im. dr Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem?
Dla nas wszystkich to był pracowity czas. Mieliśmy bardzo dużo pacjentów z przeziębieniami lub grypą oraz dzieci z wirusem RSV. Sytuacja dotyczyła zarówno Szpitalnego Oddziału , jak i pozostałych oddziałów. Pacjenci zgłaszali się również do działającej przy szpitalu Poradni Podstawowej Opieki Zdrowotnej jak i do całodobowej opieki lekarskiej, która również działa w naszej lecznicy.
Mówiąc kolokwialnie — są to infekcje grypopodobne?
Niektóre z nich to czyste grypy, bo jeśli w wymazie wychodzi, że jest to grypa A lub B, to chorobę traktujemy jak grypę i do tej kategorii ją zaliczamy. Było bardzo dużo takich przypadków, zwłaszcza u młodszych pacjentów i osób wykonujących testy zakupione w aptece. Infekcje grypowe i paragrypowe oraz wirus RSV święcą triumfy. Liczba zachorowań może niepokoić, jest ich naprawdę w ostatnich dniach naprawdę sporo. Zresztą tak jest nie tylko na Podhalu, ale i wielu innych regionach Polski.
Czy część z tych przypadkówów wymagała hospitalizacji?
Tak. Niektórzy dorośli, z osłabioną odpornością lub w podeszłym wieku, w przebiegu grypy mogą mieć zapalenie płuc. Z kolei dzieci w wyniku przebiegu infekcji RSV mogą mieć duszności, niewydolność oddechową, zapalenie oskrzelików płucnych, a to też wymaga tlenoterapii i postępowania hospitalizacyjnego. Stąd i w niektórych przypadkach dla bezpieczeństwa chorego konieczne jest leczenie szpitalne.
Wśród pacjentów przeważały osoby przyjezdne, czy chorują także mieszkańcy?
Chorują wszyscy – zarówno mieszkańcy jak i przyjezdni. Teraz dojdzie do wymieszania tych wszystkich drobnoustrojów, a to oznacza, że COVID i grypa będą się na siebie nakładać. Oby nie doszło do takiej sytuacji, jaka jest w Niemczech, gdzie u najmłodszych dochodzi jeszcze RSV. Taki triplet lub duplet może świadczyć o tym, że generalnie infekcja dopiero się rozwija. Największe narażenie na infekcje przeziębieniowe mamy na przełomie lutego i marca, więc możemy domniemywać, że jesteśmy dopiero na początku sezonu zachorowań.
Czy na tego typu zachorowania pomoże zaszczepienie się przeciwko grypie?
Uważa się, że zaszczepienie przeciwko grypie w 40 proc. zapobiega infekcji grypowej. Natomiast w 100 proc. zapobiega powikłaniom. Przypominam, że umieramy nie z powodu samej infekcji grypowej, tylko z powodu powikłań. Tak było też podczas pandemii koronawirusa. Szczepienie pozwala z jednej strony zapobiegać, a z drugiej unikać skrajnych sytuacji. Sprawa jest o tyle poważna, że przez cały czas grozi nam COVID, który może być jeszcze groźniejszy w aktualnej aurze pogodowej.
Czy nie jest już za późno na szczepienia? Mamy koniec grudnia.
Nie jest za późno. Minister Zdrowia dopuścił szczepionkę przeciwko grypie nawet do końca marca. Także jeżeli ktokolwiek chciałby się zaszczepić, powinien zrobić to niezwłocznie. Podobnie zresztą jest z kolejną dawką na COVID. Niestety zarówno przeciwko grypie, jak i przeciwko COVID mamy bardzo mało chętnych. Jeśli chodzi o samą grypę, to jest to zdecydowanie mniej osób niż rok temu. Tendencja jest spadkowa.